poniedziałek, 13 grudnia 2010

W zimowej szacie

 Kilka miesięcy temu wymyśliłam sobie, że ta zima będzie niezwykła. Nie ze względu na pogodę, obecność śniegu lub jego brak, ale ze względu na emocje, stany ducha i temperaturę uczuć. Emocje bywały różne - od tych pozytywnych, ciepłych, dających poczucie bezpieczeństwa i nadzieję, po te zaskakująco negatywne, przynoszące jeszcze większy żal i złość. Podobnie było ze stanami ducha - uniesienie, szczęście, radość, smutek, załamanie - następowały naprzemiennie wywołując zamęt i niepokój.
 Jednak zawsze po deszczu wychodzi słońce, po burzy następuje spokój, po ciężkim dniu przychodzi nowy, a nam nie pozostaje nic innego jak mieć nadzieję, ze będzie lepszy. To kwestia chęci porozumienia, wiary w siebie, zaufania i paru innych czynników.
 I wyszło słońce spowite w delikatną zimową mgłę,  przypruszone nieco błyszczącymi , delikatnymi płatkami śniegu - takie jak lubię: złociste, odbijające się od przysypującego świat śniegu, nieco tajemnicze.Wyszło moje słońce. Kolejny raz przekonałam się jak warto czekać na dobre emocje, na pozytywne odczucia, na porywy duszy i ciała. Po raz kolejny przekonałam się, jak silne  może być uczucie łączące dwoje ludzi, jak bardzo warto to uczucie pielęgnować. Po raz kolejny przekonałam się, że warto żyć, a złe chwile - czasem bywają, ale warto je przeczekać. Dlatego już wiem, że miałam rację - ta zima jest niezwykła, jest wyjątkowa, bo jest nasza, bo taki niezwykły jesteś Ty, niezwykła jestem ja i to, co nas łączy też jest wyjątkowo niezwykłe. Dziękuję Ci.