wtorek, 9 listopada 2010

Rusałka

 Księżyc był już wysoko na niebie, gdy strudzony wędrowiec dotarł do brzegu lasu. Jasne, rozgwieżdżone niebo oświetlało mu drogę do celu, który dawno temu sobie wyznaczył. Marzył o jednorożcu, o którym dawno temu opowiadali historie jego przodkowie. Chciał upolować to magiczne zwierzę tylko z samej chęci posiadania go. Wiadomo przecież, ze niełatwo jest zobaczyć, a co ważniejsze- złapać jednorożca. Wszedł na wąską ścieżkę prowadzącą…no właśnie dokąd? Nie znał tego lasu, ale z opowiadań wiedział, że tu znajdzie to, co dla niego miało być najcenniejsze. Gwiazdy oświetlały drogę pod jego stopami ukazując równocześnie gałęzie pochylające się nad jego głową.Kamienie leżące na ziemi były na tyle duże, że trzeba było uważać, by się o nie nie potknąć, a sam las zarośnięty niczym puszcza- dzika i nieokiełznana..
 Szedł bardzo ostrożnie, spokojnie, bo przecież nigdzie się nie spieszył, nikt go nie poganiał,nikt też na niego nie czekał.
 Trwało to dobre pół godziny. Zmęczony długą drogą szukał w miarę bezpiecznego i wygodnego miejsca na odpoczynek, gdy po chwili przed jego oczami ukazała się tajemnicza polana.Zarośnięta była dość wysoką trawą spod której wyrastały olbrzymie liście paproci- baśniowe,czekające jakby na pojawienie się tajemniczego kwiecia.Otaczały ją ostre świerki i sosny, dostojne dęby, białe brzozy i pachnące lipy, a wszystko to omszałe i pachnące żywicą..Polana  była jasna –prawie jak o poranku, ale to nie gwiazdy ukazały całe jej piękno. Światełka, które ją rozjaśniały poruszały się delikatnie w powietrzu, zataczały koła i ósemki, wzlatywały wyżej po to, by po chwili opaść nisko- tuż nad ziemię. To świetliki! Cała masa świetlików! Tak pięknie rozjaśniły to miejsce pełne niezwykłej, bujnej roślinności.
 W oddali szemrał mały, jasny strumyk wypełniony  kamieniami, między którymi cienkimi stróżkami przepływały błękitne kropelki wody.Obmywały je delikatnie zostawiając na nich mokre ślady. Obok strumyka poruszał się swobodnie nieduży cień. Z takiej oddali trudno było rozpoznać, co to za postać. Może to jednorożec? Czyżby istniały naprawdę?Czyżby opowieści, których słuchał przed laty okazały się prawdziwe? Nie zastanawiając się długo, wędrowiec zaczął skradać się między drzewami, aby dotrzeć do strumyka i dokładnie przyjrzeć się temu, co z daleka przykuło jego uwagę. Szedł najciszej jak potrafił, na samych czubkach palców aby nie wystraszyć i nie wypłoszyć owego stworzenia. Dłońmi odsuwał delikatnie gałęzie, które zastawiały mu drogę i zasłaniały widok. Po chwili…nie to z pewnością nie było to, czego szukał…ujrzał kobietę w białej zwiewnej sukni ledwo sięgającej kolan. Delikatna tkanina przylegała do jej nabrzmiałych od chłodu piersi i subtelnie okrywała nagie łono. Czyżby rusałka? Któżby inny odwiedzał las nocą w dodatku w tak osobliwym stroju?
 Była piękna…niezwykła….delikatne rysy, subtelnie, zwinne ciało, długie, ciemne włosy spadające poniżej ramion. Tańczyła w świetle księżyca tak jakby płynęła w powietrzu- ledwo dotykała bosymi stopami ziemi. Nad jej głową wirowały świetliki- jak małe odłamki promieni słonecznych. Jej postać tak go urzekła, ze aż dech zaparło mu w piersiach. Stał tak przez chwilę wpatrując się w nią z zachwytem. Wtem rusałka odwróciła głowę w jego stronę, spojrzała na niego i wiedziała, że to dobry człowiek. Rusałki czują takie rzeczy. Wyczuwają to instynktem i swoim wielkim sercem. Wiedziała też po co przyszedł.Zbliżyła się do niego powoli i wyciągnęła w jego stronę drobną porcelanową dłoń.Dopiero teraz dostrzegł jaka jest piękna, jak delikatna.Ta krucha istotka wyglądała niczym leśny duszek- jasny i zwiewny.Pokochał ja całym sercem, całym sobą.Rusałka spojrzała głeboko w jego oczy i powiedziała;
 -Chodź ze mną, chciałam Ci kogoś przedstawić…
Poszli w głąb ciemnego lasu cicho rozmawiając, a drogę rozjaśniały im świetliki z polany.Latały bardzo blisko oświetlając swoim blaskiem ich postacie. Wtem oczom tych dwojga ukazał się niezwykły widok: pomiędzy drzewami stał biały jednorożec- wyglądał, jakby oczekiwał ich odwiedzin. Jego widok zachwycił wędrowca równie mocno jak widok tańczącej półnagiej rusałki.Opowiadania przodków mówiły prawdę- to piękne, dzikie i niezwykłe stworzenie o niesamowitych czarnych oczach. Kobieta wyciągnęła rękę w jego kierunku, a ten najspokojniej w świecie podbiegł do nich z ufnością i zaczął się łasić w oczekiwaniu na pieszczoty. Widać, ze był z Rusałką bardzo zaprzyjaźniony. Dla wędrowca była to chwila niezwykła, magiczna , wiedział jednak, że jego celem nie jest już zdobycie jednorożca…Jedynym jego pragnieniem stała się ona…wiedział, że to jego Rusałka, że już będzie tylko jego , a ona odwzajemniła jego pragnienie i była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Rusałki wiedzą takie rzeczy…czują to swoimi dobrymi sercami…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz