Zatapiając z szelestem stopy w złoto-brązowych jesiennych liściach myślałam o tym, żeby zdjąć buty…żeby poczuć naturę bosymi nogami…ten chłód jesieni, wilgoć nadchodzącej wieczornej mgły…Wziąć Cię za rękę i biegać po kujących igłach sosen…brodzić w brązowych gałązkach lipy i białych brzozowych…objąć z Tobą drzewo i zamknąć oczy…policzyć do dziesięciu i widzieć tylko radość i spokój…przytulić Cię i czuć zapach, którym pachniesz tylko Ty…zebrać liści pełne garści i rzucić je nad naszymi głowami, żeby spadły na nas jak małe okruszki jesieni…..i szukać tych czerwonych- najpiękniejszych, które rozweselają żółcie i brązy i tak pięknie mienią się w słońcu- naszym słońcu…
W rzeczywistości nasza sesja wyglądała nieco inaczej:) Było piękne popołudnie, na niebie pojawiły się zaczątki zachodzącego słońca, w powietrzu odrobina wieczornej mgły...Ja, On, dzieci, pies, dobry humor i cała masa pozytywnych emocji- ale o tym opowiemy oboje z z00mim :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz