niedziela, 31 października 2010

Pstryk...


     Zatapiając z szelestem stopy w złoto-brązowych jesiennych liściach myślałam o tym, żeby zdjąć buty…żeby poczuć naturę bosymi nogami…ten chłód jesieni, wilgoć nadchodzącej wieczornej mgły…Wziąć Cię za rękę i biegać po kujących igłach sosen…brodzić w brązowych gałązkach lipy i białych brzozowych…objąć z Tobą drzewo i zamknąć oczy…policzyć do dziesięciu i widzieć tylko radość i spokój…przytulić Cię i czuć zapach, którym pachniesz tylko Ty…zebrać liści pełne garści i rzucić je nad naszymi głowami, żeby spadły na nas jak małe okruszki jesieni…..i szukać tych czerwonych- najpiękniejszych, które rozweselają żółcie i brązy i tak pięknie mienią się w słońcu- naszym słońcu…

W rzeczywistości nasza sesja wyglądała nieco inaczej:) Było piękne popołudnie, na niebie pojawiły się  zaczątki zachodzącego słońca, w powietrzu odrobina wieczornej mgły...Ja, On, dzieci, pies, dobry humor i cała masa pozytywnych emocji- ale o tym opowiemy oboje z z00mim :)
  


wtorek, 26 października 2010

Trudny dzień

     Nie wiem dlaczego tak jest, ale dziś jest mi wyjątkowo ciężko...czuję smutek, niemoc, poczucie bezradności...Najchętniej nakryłabym się poduszką i nie ruszała z łóżka przez cały dzień.
    Czy to depresja?
 Ta świadomość, że nie możesz pomóc komuś, na kimś ci bardzo zależy, kogo kochasz ponad wszystko, jest przerażająca. To poczucie, ze nie jesteś w stanie spełnić czyichś oczekiwań jest straszne...Tyle chciałabym mu powiedzieć, tyle dla niego zrobić, ale wydaje mi się, ze to nic nie zmieni, że jakiekolwiek działania bym podjęła, to będzie za mało, to będzie niedostatecznie dobre...czuję się przez to wyjątkowo paskudnie...taka mała i bezbronna...delikatna i bezsilna.Zaczynam się zamykać w sobie...Nie chcę tego, cholernie tego nie chcę!Chcę być z nim w pełnym znaczeniu tego słowa.Chcę rozmawiać tak jak ostatnio...chce tworzyć dźwięki, malować obrazy...chcę dzielić smutki i radości...
Chciałabym stanąć na środku miasta i wykrzyczeć jak bardzo go kocham, jaki jest dla mnie ważny....Chciałabym zrobić wszystko, żeby wierzył we mnie, wierzył mnie i częściej się uśmiechał...Chciałabym...tyle bym chciała...ale jak? Jak temu zaradzić, jak to sprawić?
 Robić to, co do tej pory robiłam? To za mało...Chciałabym więcej...to takie trudne...

Plaża

Dawno temu w piękną księżycową noc dwoje zakochanych spacerowało po nadmorskiej plaży trzymając się za ręce. Spoglądali na siebie co chwila, jakby nie mogli nacieszyć się swoim widokiem.
Ona przytulała się do niego delikatnie, a on gładził jej małą dłoń, głaskał jej policzek, dotykał jej włosów. Szli tak brzegiem morza tuląc się do siebie i szepcząc coś od czasu do czasu.
Morze było spokojne, ciche, tylko po muszelkach wyrzuconych na jego brzeg można było się zorientować, że niedawno uspokoiły się dość wysokie fale. Kobieta zauważyła wyrzuconą na brzeg dużą muszlę. Podniosła ja delikatnie i przyłożyła do ucha. To co pojawiło się w tym momencie w jej wyobraźni było tak piękne i tak niepojęte, że aż dech jej zaparło. Usłyszała wszystkie najpiękniejsze dźwięki wczorajsze, dzisiejsze i te, które dopiero będą. Szumiały w tonacji durowej- radosnej, zdecydowanej. Przyłożyła muszlę do ucha swojego ukochanego.
- Co słyszysz?- zapytała.
Mężczyzna zasłuchał się przez chwilę, w końcu odparł:
- Słyszę naszą muzykę, tę która grałaś wczoraj, słyszę to co robimy i czujemy dziś i to co będzie jutro, najpiękniejsze dźwięki naszej miłości.Słyszę najpiękniejsze poranki świata, ciepłe, spokojne wieczory, zwyczajne lecz dobre dni. Słyszę bicie Twojego serca, słyszę Twój oddech.
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.Przytuliła ukochanego i powiedziała:

- Jesteś moją księżycową nocą, moim ziarenkiem piasku, moją muszla i morską falą, jesteś moim dźwiękiem i tekstem mojej muzyki..Kocham Cię jak całe rozgwieżdżone niebo.

sobota, 9 października 2010

Tęcza

Wiesz, kiedy tworzą się tęcze?
Gdy kochankowie z daleka
W myślach trzymają swe ręce
a dusza do duszy ucieka.
To wtedy budują na niebie
stubarwna miłosną drogę
Chcę mi się miły do Ciebie-
 na tęczy przylecieć mogę.
Wyciągnij rękę kochanie
jak ja wyciągam swoją,
a zjawię się na śniadanie
boś bułką i kawą moją.


Rzeczy, które się wokół nas dzieją, dzieją się raz na zawsze, nieodwracalnie. Możemy jedynie złagodzić skutki sytuacji, wydarzeń czy  naszych działań. Możemy żałować, bić się w pierś, płakać, krzyczeć, cierpieć, walczyć z cierpieniem i bólem innych.Niewiele to zmieni, nie cofniemy czasu,nie zmienimy biegu wydarzeń, ale możemy zmienić siebie, swoje relacje, swoje życie, pogląd na pewne sprawy.
  Czasem chciałabym zniknąć, zapaść się pod ziemię, uciec najdalej, jak tylko potrafię.Ze strachem, bólem, przerażeniem i wstrętem patrzę na moje odbicie w lustrze i myślę sobie, że spadłam na samo dno, że to co się stało pokazało, jakim jestem potworem.Bardzo pracuję nad sobą, chcę być każdego dnia lepsza.Nie wiem, czy mi to wychodzi, chciałabym, żeby tak było.Gdy patrzę na z00miego i dzieciaki, na ich uśmiechnięte twarze- to wiem, że mam dla kogo żyć , o kogo dbać. Czuję się potrzebna, kochana i silniejsza.Chcę  dać im wszystko, co najlepsze, dbać o nich najlepiej jak potrafię,kochać ich całą sobą i jeszcze bardziej.Chcę malować dla nich nowe piękne obrazy naszego życia, chcę budować dla nich tęczę. Nie chcę ich zawieść, nie chcę ich skrzywdzić.Chcę być najlepszą matką i żoną.Chcę, by moi bliscy byli ze mnie dumni.

piątek, 8 października 2010

Wczorajszy wieczór...

Dostałam piękną niebieską różę własnoręcznie malowaną w kwiaciarni przez z00miego...jeszcze nie widziałam czegoś takiego. Jest cudowna...zawsze kochałam kwiaty- szczególnie nietypowe:).Ta radość, kiedy zobaczyłam go na przystanku czekającego na mnie- a wiedziałam, że  źle się czuje.Mimo to wyszedł po mnie.I kąpiel, słodka kolacja- niespodzianka i dużo lodów.Posprzątane mieszkanie, uśmiechnięte twarze czekające na mnie w domu...Dla takich chwil warto żyć i warto przeczekać te trochę mniej udane...Potem długie rozmowy, nadal troszkę smutków, zakończonych jednak spokojnie i z wiarą w lepsze jutro.A dziś?Ulubiona muzyka i śniadanie przy świecach dla mojego ukochanego:) Zawsze tak będzie:)

A wczoraj...:)

Wczorajszy dzień nie zaczął się dla nas najlepiej. Znów było sporo żalu i rozterek.Gdyby nie wsparcie i dobre słowo z00miego, rozsypałabym się całkowicie.Obiecaliśmy sobie, że damy sobie z tym radę i wieczór uczynimy przyjemnym.
 Dlatego też prosto z pracy wyruszyłam na zakupy w celu przygotowania smacznego jedzonka dla nas czworo:) Powstało takie oto cudo: bułeczki z jajem, farszem z papryki, wędliny, cebuli, pomidora(podsmażonym na patelni), przykryte pierzynką z żółtego sera, zapiekane w piekarniku i po zapieczeniu polane ketchupem.Pysznie wyszło, rodzinka wykrzywiała twarze z zachwytu:) Lubię, gdy zachwycają się jedzonkiem, które przygotuję. Sprawia mi  ogromną przyjemność widok zadowolonych pyszczków.Wieczór był udany- nawet bardzo:)Miłość i relaks:)

środa, 6 października 2010

Do mojego ukochanego...

Czasem jest mi niewyobrażalnie smutno... podobnie jak Tobie. Czasem trudno mi ustalić przyczynę mojego smutku. Czasem brak mi po prostu słów, albo to, co chcę powiedzieć wydaje mi się tak oczywiste,
że nie wiem, czy mówić powinnam. Czasem- tak jak dziś, ponoszą mnie nerwy, niekiedy ciężko mi to kontrolować... walczę ze sobą, usprawiedliwiam  siebie. Jestem na siebie wściekła... coraz bardziej wściekła.... za to, że nie jestem idealna. Nie chcę takich chwil... bardzo nie chcę. Za bardzo chcę naprawić siebie i świat wokół mnie. Bardzo chcę być wciąż lepsza i lepsza. Chcę żebyś wierzył mi i ufał bezgranicznie,  żebyś wiedział, że jesteś dla mnie najważniejszy na świecie, że to z Tobą chcę budować nasz wspólny świat, nasz dom, nasze szczęście. Chcę malować dla Ciebie każdą kolejną tęczę chcę nakłaniać Słońce by wciąż dla Ciebie świeciło- pamiętasz? Mówiłam Ci o tym wszystkim i bardzo chcę tego dokonać. Chcę być Twoją żona, przyjaciółką i kochanką. I włożę jeszcze więcej wysiłku w pracę nad samą sobą. Tak bardzo Cię kocham. Tak bardzo potrzebuję. Tak bardzo chce być blisko i coraz bliżej...

poniedziałek, 4 października 2010

A co ludzie powiedzą ?

Wielu naszych znajomych i tych wspólnych i tych, którzy nie są wspólni. Zastanawia się na pewno co się u Nas dzieje. Obcy ludzie spotykani na ulicy czy w pracy dziwią się i zadają pytanie w stylu "Kto to widział, żeby ...?". Wielu naszych znajomych, którzy nas znają nie może wyjść z podziwu, że po 11 latach wspólnego życia nagle odkrywa się miłość na nowo. Wielu z nich nam pomaga i wspiera, wielu z nich z powodu niemożności zrozumienia tego po prostu staje z boku. Obcy ludzie rzucają nam często ironiczne uśmiechy, które jeszcze bardziej nas wzmacniają bo wiemy, że to prosta zazdrość. A jeszcze inni obcy ciepło się uśmiechają rozumiejąc jak wielkie może być uczucie, które nas łączy.

Chciałbym wszystkim opowiedzieć w kilku zdaniach jak to jest. Jak się czuję, co myślę i jak odbieram teraz świat. Niestety nie da się. Mogę jedynie powiedzieć, iż warto przebaczać! Warto wiedzieć, iż jest obok nas druga osoba, na którą zawsze można liczyć, na której zawsze można polegać. Warto rozmawiać, smażyć placki, spacerować, śmiać się i płakać. Warto robić za przyjaciela, kumpla, psiapsiółkę, męża i kochanka. Warto liczyć wschody i zachody słońca. Warto tęsknić, rozstawać się i wracać. Wszystko jest warte tego by kochać i być kochanym. Po prostu warto ...

Dla tych znajomych, którzy pytają o to co się stało, dlaczego jestem jaki jestem teraz, jak można kochać odpowiedź jest prosta: Nie mogę powiedzieć, nawet gdybym chciał to i tak tego nie zrobię to tylko nasza tajemnica. Jeśli moja "przemiana" przeszkadza wam, jeśli to że chcemy całemu światu pokazać jak można się kochać i to nie na pokaz jest dla Was śmieszne to po prostu zniknijcie i zostawcie nas samym sobie - nie jesteście warci być naszymi znajomymi. Jeśli jest inaczej, stójcie dalej z boku i obserwujcie, może uda się Wam czegoś od nas nauczyć.

Dla wszystkich obcych, którzy nie potrafią zrozumieć: Mam to gdzieś i hannah pewnie też. Wasza zazdrość jedynie dodaje mi siły by kochać i pokazywać to jeszcze bardziej. To nie wasza sprawa! Więc idźcie swoją drogą dalej i zostawcie nas w spokoju. Zadumajcie się jedynie na chwilę i zastanówcie się czy to warto tak dokładać teorię do dziejącej się rzeczywistości ? 

Dla tych wszystkich, którzy nas wspierają i pomagają: Dziękuję, Wam wszystkim, że potraficie racjonalnie Nas ocenić i docenić. Za tony dobrych słów i wspaniałych chwil jakie dane było nam spędzić. Za godziny rozmów i wsparcia jakiego sami z siebie udzielacie. Za rady te dobre i te złe. To wielka sprawa wiedzieć, że gdzieś tam w szarości życia jest ktoś, na kogo można liczyć, ktoś kto podniesie na duchu i poda dłoń gdy jedno z nas upada.

Dla przeszłości: Tu też należy kilka słów szepnąć. Co się stało się nie odstanie, możemy jedynie złagodzić następstwa choroby, ukoić ból, nie patrzeć więcej wstecz. Nasza przeszłość jaka była taka była, lecz wiem, iż Ci którzy znają ja z opowiadań zawsze znają jedynie JEDNĄ WERSJĘ! Aby Nas zrozumieć należałoby podjąć temat z każdego źródła (to potrafią tylko przyjaciele, tacy prawdziwi). Tylko po co ? Było, stało się, mija ... 

Z tego wszystkiego na klawiaturę ciśnie mi się następne kilka zdań. Co ludzie powiedzą ? A kogo to obchodzi ? Żyje się dla siebie, kocha się dla bliskich! Co nas obchodzą opinie innych obcych ? Tyle co nic ... I tej zasady będę się trzymał, jedynym od niej odstępstwem są tylko ci Wartościowi ludzie z którymi w naszym nowym, życiu się spotykamy, lecz oni doskonale wiedzą o tym iż na nich nam zależy.

Dlatego właśnie od dziś, postanawiam śmiać się prosto w oczy wszystkim tym, którzy de facto są zbyt bardzo żenujący by zawracać sobie nimi głowę. I wracając do domu z pracy z moją kobietą przy boku, każdemu powiem, że nie jest w stanie mieć tego co mam ja. Bo ja mam moją kobietę, którą  tylko ja jestem w stanie ogarnąć. A wy co macie ? Wy wszyscy, którzy zazdrościcie ? Nic nie macie ...

niedziela, 3 października 2010

Pracowita, męcząca sobota.

W piątek w sercach i duszach nas obojga, pojawił się strach i niepokój.


Co przyniesie kolejny dzień? Jaki będzie? Co wniesie w nasze życie?


Oboje musieliśmy iść do pracy - z00mi na kilka godzin, ja na całych 12. Nigdy nie sądziłam, nie przypuszczałam że można tak bardzo tęsknić za kimś, kogo nie widzi się zaledwie kilka godzin. Budujące jest to ze przez cały ten czas mamy ze sobą kontakt i korzystamy z tego najlepiej jak potrafimy. Pozostaje mi podziękować mojej drugiej połówce za to, że przyzwyczaił mnie do tego:) Wypełniamy sobie więc te trudne dni poezją, muzyką i dobrym słowem.Dziękuję ci za "Najbardziej", za "Red Hot Chili Peppers" i za wpisy ba facebooku. Dziękuję Ci za to, że nie muszę wracać sama do domu po pracy, że umilasz mi powrót swoim towarzystwem i dbasz o moje bezpieczeństwo. Tak też było wczoraj, a w domu czekała mnie niespodzianka - kolorowe kanapki przygotowane własnoręcznie przez dzieci. Uwierzcie mi - żadne kanapki nie smakują tak dobrze:). A dziś rano wspólnie z00mim wyprodukowaliśmy śniadaniowe grzanki.... pyszne!!! Ale to zupełnie inna historia:)

I wiecie co? Bardzo kocham moją rodzinę i będę dbać o nią do końca świata !!!

piątek, 1 października 2010















ty i ja przemierzymy horyzonty
dotkniemy
ziemi
nieba
i słońca
gorącego prawie jak nasza miłość
będziemy stąpać po morzach ,
ktorych fale tak delikatnie pieszczą stopy
oddamy sie wiatrowi
niech niesie nas daleko
w krainę niezmąconego spokoju
ty i ja
zawsze i wszędzie